Jeśli patrzysz w kategorii ciekawy/nieciekawy to wciąga z każdą minutą i nieźle zaskakuje. Jeśli się zastanowić czy "układanka" w jaką wpadł bohater jest możliwa to absolutnie nie, bo jak można "przygotować" kobietę by kiedyś spotkała na chwilę faceta, któremu będzie chciała pomóc a potem zakocha się i barabara, a takich rzeczy jest więcej.
Reasumując - przymykamy oko na realizm i widzimy całkiem dobry film (7/10)
No cóż... Czy da się przygotować w sensowny sposób? Oryginał pokazuje, że jednak się da.
Ale trzeba sobie odpuścić mierne remake'i i oglądać te prawdziwe filmy ;)
A ja myślę że nowy Oldboy był rzetelnym remake'iem. Scenariusz trzyma się kupy, jest dobrze zagrany, dobrze nakręcony. Oczywiście oryginał to oryginał i robili co mogli żeby przenieść atmosferę, ale poleciłbym ten film każdemu kto nie trawi kina dalekiego wschodu oraz nadmiernej liczby krzaczków w mowie i piśmie (jak na przykład mój ojciec :D).
Jeśli ktoś nie trawi kina dalekiego wschodu to nie powinien oglądać Oldboya, bo nie dorósł do takiego kina :)
Scenariusz nie trzyma się kupy, chyba że wszystko potraktujemy jako metaforę. Tu nic nie jest realistyczne, ani fizycznie, ani psychologicznie.
i tak i nie... nie oglądałam orginału, ale scenariusz jest możliwy. skrzywdzona kobieta której droga krzyzuje sie z tajemniczym mezczyzna po takich przeżyciach zakrawa na romans. dziwne były inne elementy typu skąd ten facet miał kamerę w pokoju w motelu w którym się zatrzymali, a przede wszystkim joe który z pijaka zamienia się w rambo po 20 latach ćwiczenia damskiego fitness, troche przedadzone... poza tym to mam problem z oceną, bo film był dobry ale sam motyw naprawdę chory...